sobota, 3 maja 2014

Bitwa

 Biegliśmy na przeciw wrogiej armii. Ja na czele żywiołów, Miroggo dowodził mieszkańcami wyspy a Karolina duszami zmarłych. Będąc już blisko wojsk Crucera, postanowiłem zdradzić Miroggowi pewną tajemnicę.
- Miroggo muszę ci szybko coś powiedzieć -.Krzyknąłem do biegnącego obok wodza.
-Szybko!.
- Crucera możemy zabić tylko my dwaj! To ja spaliłem go podczas pierwszej wojny, i tylko ktoś równy mi może go zniszczyć. Prze ze mnie ma postać dymu, jego dusza przejęła dym jako ciało. I teraz żeby go zabić musimy poczekać aż przejmie czyjeś ciało, ale.. - Poczułem ucisk w gardle.
-Ale? mów szybko!
-Ale kiedy zabijemy go w tym ciele, on zginie na zawsze, ale osoba której jest to ciało także umrze.
- Wiedziałem że nie może być tak łatwo. - Podsumował Miroggo.
 -Dokładnie, dobra walczmy.

- Do boju!!- Krzyknąłem. W tym momencie, żywioły, które przybrały ludzkie kształty okrążyły armię Crucera, wkoło ludzi służących Crocerowi rozżarzył się ogień, za płomieniami szalały postacie stworzone z powietrza, w następnej warstwie wyrosły wały ziemi a na samym końcu stanęła wysoka fala wody. Mimo tego że w środku byli tylko zwykli ludzie, nie posiadający żadnych magicznych zdolności, całą fortecę żywiołów otoczyli uzbrojeni w topory mieszkańcy wyspy, którzy przyjęli swoje wilcze postacie.

W czasie gdy jaz Miroggiem zajęliśmy się armią Crucera Karolina już dawno ścigała Demens. Biały dym uciekając nie miał szczęścia, żona Crucera bowiem udała się nad cmentarzysko a właśnie tam duchy, którymi dowodziła Karolina. miały największą siłę. Karolina niewerbalnie porozumiewała się z nimi. W chwili, gdy Demens była koło jaskini duchy, duchy już dawno wiedziały co mają robić. Podleciały do niej a ona wystraszona zaczęła się cofać, po krótkiej chwili była już w jaskini. Karolina, która do tej pory oglądała wszystko z ziemi teraz z pomocą duchów znalazła się obok białego dymu z którego wystawała rozwścieczona twarz. Ubrana w glany dziewczyna wyjęła z kieszeni Kamień Carcerem, wypowiedziała kilka słów: "animam longo poenae mali". Zaraz po wypowiedzeniu słów kamień zrobił się zielony Demens wykrzywiła się z wrzaskiem i została wciągnięta do jego wnętrza.

 Karolina uniosła kamień w górę i rzuciła go w przepaść a ten uderzając o dno przepaści rozbił się uwalniając z siebie głuchy krzyk, Demnes odeszła na zawsze. W tym czasie Crucer bezradnie starał się rozedrzeć ochronę żywiołów.
-Bierz mnie. -Miroggo nie wiele myśląc wybiegł na środek, przyjmując ludzką postać.
W ciągu kilku sekund czarny dym przeleciał przez jego ciało opanowując je.W jego głowie teraz kłębiły się myśli ich obu.
-Jak dobrze bd znów przyjąć wilczą postać,tysiąc lat tego nie robiłem.
-Nie pozwolę ci! -Resztką sił Miroggo sprzeciwił się ciału słuchającemu  Crucera i sięgnął po topór, którym z całej siły dźgnął się w serce.
Ciało Miroggo przyjęło wilczą postać, a z pyska dało się słyszeć głośne "nieee" i ostatnie tchnienie. Crucer i Miroggo umarli razem. Ludzie którzy służyli Crucerowi rzucili broń i w pojednawczym geście podali ręce.

To był koniec bitwy, wygraliśmy. 

Wieczorem, wszyscy spotkaliśmy się u szamana u którego spoczywało ciało Mirogga. Staliśmy w ciszy i tylko szaman śpiewał coś pod nosem, dotknął rękojeści topora wodza, potem sięgnął po jego dłoń, chwycił ją mocno za topór i go wyciągnął. W tej chwili Miroggo usiadł.
-Tak on żyje. -Krzyknąłem. -Jak to możliwe.
-Te topory mają wielką moc, ale nie mogą zabić właściciela najwyżej go zranią.Lecz właściciel będzie martwy do puki jego ręka nie wyciągnie topora z ran. - Wyjaśnił szaman.

 Wtedy wszyscy jeszcze bardziej cieszyli się odniesionym zwycięstwem, świętowaliśmy całą noc.